Jak wygląda efektywna edukacja rowerowa w UE i jaki model powinniśmy wdrożyć w Polsce?
Holenderski system szkolenia rowerzystów uważa się za najlepszy na świecie. Czego możemy nauczyć się od Holendrów, by także nad Wisłą móc efektywnie uczyć dzieci i młodzież bezpiecznej jazdy na rowerze?
Jazda po holendersku
Holandia to raj dla rowerzystów nie tylko pod względem imponująco rozbudowanej infrastruktury, ale też skutecznego przygotowania młodych rowerzystów do jazdy. Nieletni Holendrzy nie potrzebują specjalnych uprawnień do poruszania się na dwóch kółkach. Mimo to edukacja rowerowa ma się tam dobrze. Ba! Zdecydowanie lepiej niż w Polsce, gdzie karta rowerowa jest obowiązkowa.
W Polsce mamy do czynienia z sytuacją absurdalną. Dziecko nie może legalnie odbyć szkolenia w warunkach ruchu drogowego, bo nie ma karty rowerowej, a później otrzymuje ją, nie będąc przygotowanym do bycia uczestnikiem ruchu
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa
W Holandii cały proces szkolenia rowerzystów podporządkowany jest temu, co będzie na jego końcu. Kończy się on zawsze egzaminem w normalnym ruchu drogowym – przypominającym egzamin praktyczny na prawo jazdy. Żeby otrzymać kartę, trzeba prawidłowo i bezpiecznie przejechać wyznaczoną wcześniej trasę. Nie kładzie się w ogóle nacisku na naukę regułek i zdawanie testów. Trzeba po prostu znać i umieć stosować przepisy w praktyce i tylko to jest oceniane. Stąd holenderskie szkolenie rowerzystów skupia się na ćwiczeniu jazdy w realnym ruchu drogowym. Uczniowie nabywają umiejętności podczas codziennych dojazdów do szkoły na rowerze pod okiem rodziców, co jest tam powszechną praktyką. Szkoła pomaga w nauce tylko nielicznym uczniom, których rodzice nie są rowerzystami. Trasy egzaminu dobierane są tak, aby warunki panujące odpowiadały tym, jakie występują w okolicy szkół.
To właśnie duży nacisk na praktykę w prawdziwych warunkach drogowych jest tym, co czyni holenderski system szkolenia tak dobrym i skutecznym. – Podstawową wadą podczas szkolenia na kartę rowerową [w Polsce] jest znaczący niedostatek aspektu praktycznego. Brakuje w nim kluczowego komponentu, jakim powinna być nauka jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego, analogicznie jak w trakcie szkolenia kierowców na prawo jazdy. Nie istnieją w Polsce ramy prawne dające możliwość prowadzenia takich szkoleń – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy systemu szkolenia rowerzystów w Polsce.
Co ciekawe, choć karta rowerowa nie jest w Holandii obowiązkowa, jest ona bardzo popularna i ma ją większość młodych rowerzystów. Zarówno rodzicom, jak i nauczycielom oraz samorządowcom zależy na tym, by dzieci były jak najlepiej przygotowane do poruszania się rowerem po ulicach. Za szkolenie dzieci w dużej mierze odpowiadają tam rodzice, którzy w większości sami są doświadczonymi rowerzystami. Uczniowie masowo przystępują do egzaminu, bo dzięki temu rodzice uzyskują pewność, że dobrze przygotowali do jazdy swoje dzieci. Wsparciem podczas szkolenia i egzaminowania są także lokalni działacze rowerowi, których praca finansowana jest ze środków samorządowych.
Nauka holenderskiego
W Polsce z kolei mamy do czynienia z prawnym absurdem. Z jednej strony na dziecku między 10. a 18. rokiem życia spoczywa obowiązek posiadania karty rowerowej, z drugiej strony ten dokument niewiele mówi o faktycznych umiejętnościach młodego rowerzysty. Przygotowywanie do egzaminu opiera się na zajęciach teoretycznych, brakuje w nim doskonalenia techniki jazdy w prawdziwych warunkach drogowych. Nauczyciele (często przypadkowi, którzy sami nie są rowerzystami) sprawdzają umiejętności uczniów w sztucznie wykreowanych sytuacjach na boiskach szkolnych czy miasteczkach rowerowych, w warunkach, które ni jak mają się do tego, co młodych rowerzystów czeka na drogach.
Czy rozwiązaniem na polskie bolączki jest skopiowanie nad Wisłę modelu holenderskiego?
– Obecnie nie da się go wdrożyć w całości w Polsce. Wynika to z ważnej roli, jaką pełnią w nim rodzice. Polscy rodzice nie będą efektywnie uczyć swoich pociech bezpiecznej jazdy, gdyż w ogromnej większości takiej umiejętności zwyczajnie nie posiadają – uważają członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. Co więcej, system holenderski (i opierający się na nim belgijski) oparty jest na dobrej woli i zaangażowaniu samorządów. – W naszych warunkach oznaczałoby to, że uczniowie byliby przygotowani solidnie do jazdy tylko w nielicznych miejscach w kraju, gdzie istniałaby chęć i realna wola do takiego działania – uważają członkowie WIR.
Jest jednak coś, czego możemy nauczyć się od Holendrów – sposobu egzaminowania młodych rowerzystów. - Odpowiednia formuła egzaminu implikuje wszystkie inne elementy edukacji i uruchomi proces zmian – uważają członkowie WIR.