Zagłosuj za zmianą
rowerowej edukacji dzieci
828

Co zmiana rowerowej edukacji da dzieciom i ich rodzicom?

Karta rowerowa to obowiązkowy dokument, bez którego dzieci pomiędzy 10. a 18. rokiem życia nie mogą poruszać się na dwóch kółkach. Nie odpowiada on jednak współczesnym potrzebom i wymaga zmodernizowania.

Potrzeba poprawy efektywności edukacji rowerowej w Polsce wynika z faktu, że obecny, standardowy system szkolenia rowerzystów w naszym kraju jest dalece nieefektywny. Polska tzw. karta rowerowa jest jednym z reliktów PRL-u i nie przystaje już do współczesnych wyzwań – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy szkolenia rowerzystów w Polsce.

Bezpieczeństwo rowerzysty zależy od praktycznych umiejętności, k
Bezpieczeństwo rowerzysty zależy od praktycznych umiejętności, których dzieci nie nabywają w pełni w obecnym systemie szkolenia na kartę rowerową.

Trudno temu zaprzeczyć, jak zauważa Agnieszka, mama Stasia, który ma przed sobą egzamin na kartę rowerową: – Mój syn zdaje egzamin na kartę rowerową w takiej samej formie, w jakiej zdawałam ja 25 lat temu! Czasy się zmieniły: jest większy ruch samochodowy, ulice są bardziej rozbudowane, są ścieżki rowerowe, po których też trzeba umieć się poruszać.

Pora dostosować system do obecnie panujących realiów. Wszyscy na tym zyskają.

Bez praktyki nie ma bezpieczeństwa

Karta rowerowa nazywana jest "małym prawem jazdy", ale w odróżnieniu od kursu przygotowawczego do jazdy samochodem, ten przygotowujący do poruszania się po drogach na dwóch kółkach całkowicie pomija aspekt praktyczny. Dzieci podczas egzaminu mają niby wykazać się umiejętnością podstawowych manewrów, ale w sztucznie wykreowanych sytuacjach – na boiskach, salach gimnastycznych czy w miasteczkach rowerowych, bez uwzględnienia innych uczestników ruchu: samochodów, pieszych, innych rowerzystów.

Nie czuję się bezpieczniej w związku z tym, że moje dziecko ma kartę rowerową. System szkolenia absolutnie nie przygotował go na jazdę po ulicach w obecnych warunkach – mówi nam Hanna, mama Marcina, który egzamin na kartę rowerową zdał kilka lat temu.

Poczucie bezpieczeństwa rodziców i samych cyklistów zapewne poprawiłaby zmiana modelu szkolenia, w którym byłoby możliwe prowadzenie jazd doszkalających w prawdziwych warunkach drogowych, na ulicach z mniejszym ruchem, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa, ale za to pod okiem wykwalifikowanego, doświadczonego instruktora rowerowego.

Szkolenie dla rowerzystów nie powinno bazować na teorii, lecz na
Szkolenie dla rowerzystów nie powinno bazować na teorii, lecz na praktyce – i to w warunkach prawdziwego ruchu drogowego. Tylko tak można nauczyć się przewidywania zachowań innych uczestników ruchu.

Pewne rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć ich samemu. I najlepiej, żeby odbyło się to pod okiem instruktora. Prawidłowych zachowań nie da się nauczyć "na sucho", na placu czy w miasteczku ruchu, ale jedynie na prawdziwej ulicy, gdzie wszystko jest w skali 1:1 – twierdzi Wrocławska Inicjatywa Rowerowa (WIR).

Oparty głównie na praktyce model szkolenia od lat z powodzeniem działa w Holandii. Inne kraje, jak Belgia i Francja, także idą tym tropem. W Polsce, w dużej mierze za sprawą działań WIR-u, organizacje rowerowe prowadzą w wybranych szkołach kursy uzupełniające tradycyjne szkolenie na kartę rowerową. W niektórych miastach organizowane są nawet egzaminy w stylu holenderskim, jednak na razie możliwość nauki jazdy na rowerze na ulicach jest przywilejem nielicznych.

Polski system szkolenia na kartę rowerową, jeżeli ma być skuteczny i sprostać wyzwaniom związanym ze wzrostem ruchu rowerowego w miastach, wymaga gruntownej reformy

Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

Zysk dla wszystkich

Lepsze szkolenie rowerzystów to nie tylko spokój rodziców i większe bezpieczeństwo dla cyklistów. Edukacja oparta na faktach i praktyce to także najlepsza zachęta do tego, żeby wsiadać na rowery bez obaw o swoje zdrowie i życie. Według statystyk brak ruchu jest większym zagrożeniem dla zdrowia niż potencjalne wypadki na rowerze. A na tym, by coraz więcej Polaków wsiadło na dwa kółka, powinno zależeć nam wszystkim. Jak mówią członkowie WIR-u: "Im więcej rowerzystów, tym zdrowsze społeczeństwo, a duży ruch rowerowy to większe bezpieczeństwo na drodze (istnieją na ten temat konkretne dane) oraz korzyści indywidualne (zdrowie, oszczędność czasu, pieniędzy) i społeczne (zmniejszenie hałasu, mniejsze korki, czystsze powietrze)".

Pozostałe artykuły

Jak wygląda efektywna edukacja rowerowa w UE i jaki model powinniśmy wdrożyć w Polsce?

Holenderski system szkolenia rowerzystów uważa się za najlepszy na świecie. Czego możemy nauczyć się od Holendrów, by także nad Wisłą móc efektywnie uczyć dzieci i młodzież bezpiecznej jazdy na rowerze?

Jazda po holendersku

Holandia to raj dla rowerzystów nie tylko pod względem imponująco rozbudowanej infrastruktury, ale też skutecznego przygotowania młodych rowerzystów do jazdy. Nieletni Holendrzy nie potrzebują specjalnych uprawnień do poruszania się na dwóch kółkach. Mimo to edukacja rowerowa ma się tam dobrze. Ba! Zdecydowanie lepiej niż w Polsce, gdzie karta rowerowa jest obowiązkowa.

W Polsce mamy do czynienia z sytuacją absurdalną. Dziecko nie może legalnie odbyć szkolenia w warunkach ruchu drogowego, bo nie ma karty rowerowej, a później otrzymuje ją, nie będąc przygotowanym do bycia uczestnikiem ruchu

Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

W Holandii cały proces szkolenia rowerzystów podporządkowany jest temu, co będzie na jego końcu. Kończy się on zawsze egzaminem w normalnym ruchu drogowym – przypominającym egzamin praktyczny na prawo jazdy. Żeby otrzymać kartę, trzeba prawidłowo i bezpiecznie przejechać wyznaczoną wcześniej trasę. Nie kładzie się w ogóle nacisku na naukę regułek i zdawanie testów. Trzeba po prostu znać i umieć stosować przepisy w praktyce i tylko to jest oceniane. Stąd holenderskie szkolenie rowerzystów skupia się na ćwiczeniu jazdy w realnym ruchu drogowym. Uczniowie nabywają umiejętności podczas codziennych dojazdów do szkoły na rowerze pod okiem rodziców, co jest tam powszechną praktyką. Szkoła pomaga w nauce tylko nielicznym uczniom, których rodzice nie są rowerzystami. Trasy egzaminu dobierane są tak, aby warunki panujące odpowiadały tym, jakie występują w okolicy szkół.

To właśnie duży nacisk na praktykę w prawdziwych warunkach drogowych jest tym, co czyni holenderski system szkolenia tak dobrym i skutecznym. – Podstawową wadą podczas szkolenia na kartę rowerową [w Polsce] jest znaczący niedostatek aspektu praktycznego. Brakuje w nim kluczowego komponentu, jakim powinna być nauka jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego, analogicznie jak w trakcie szkolenia kierowców na prawo jazdy. Nie istnieją w Polsce ramy prawne dające możliwość prowadzenia takich szkoleń – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy systemu szkolenia rowerzystów w Polsce.

Co ciekawe, choć karta rowerowa nie jest w Holandii obowiązkowa, jest ona bardzo popularna i ma ją większość młodych rowerzystów. Zarówno rodzicom, jak i nauczycielom oraz samorządowcom zależy na tym, by dzieci były jak najlepiej przygotowane do poruszania się rowerem po ulicach. Za szkolenie dzieci w dużej mierze odpowiadają tam rodzice, którzy w większości sami są doświadczonymi rowerzystami. Uczniowie masowo przystępują do egzaminu, bo dzięki temu rodzice uzyskują pewność, że dobrze przygotowali do jazdy swoje dzieci. Wsparciem podczas szkolenia i egzaminowania są także lokalni działacze rowerowi, których praca finansowana jest ze środków samorządowych.

Nauka holenderskiego

W Polsce z kolei mamy do czynienia z prawnym absurdem. Z jednej strony na dziecku między 10. a 18. rokiem życia spoczywa obowiązek posiadania karty rowerowej, z drugiej strony ten dokument niewiele mówi o faktycznych umiejętnościach młodego rowerzysty. Przygotowywanie do egzaminu opiera się na zajęciach teoretycznych, brakuje w nim doskonalenia techniki jazdy w prawdziwych warunkach drogowych. Nauczyciele (często przypadkowi, którzy sami nie są rowerzystami) sprawdzają umiejętności uczniów w sztucznie wykreowanych sytuacjach na boiskach szkolnych czy miasteczkach rowerowych, w warunkach, które ni jak mają się do tego, co młodych rowerzystów czeka na drogach.

Czy rozwiązaniem na polskie bolączki jest skopiowanie nad Wisłę modelu holenderskiego?

Obecnie nie da się go wdrożyć w całości w Polsce. Wynika to z ważnej roli, jaką pełnią w nim rodzice. Polscy rodzice nie będą efektywnie uczyć swoich pociech bezpiecznej jazdy, gdyż w ogromnej większości takiej umiejętności zwyczajnie nie posiadają – uważają członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. Co więcej, system holenderski (i opierający się na nim belgijski) oparty jest na dobrej woli i zaangażowaniu samorządów. – W naszych warunkach oznaczałoby to, że uczniowie byliby przygotowani solidnie do jazdy tylko w nielicznych miejscach w kraju, gdzie istniałaby chęć i realna wola do takiego działania – uważają członkowie WIR.

Jest jednak coś, czego możemy nauczyć się od Holendrów – sposobu egzaminowania młodych rowerzystów. - Odpowiednia formuła egzaminu implikuje wszystkie inne elementy edukacji i uruchomi proces zmian – uważają członkowie WIR.

Pozostałe artykuły

Karta rowerowa - obowiązek, który o niczym nie świadczy

Wyobrażasz sobie, że kursanci chcący zdawać egzamin na prawo jazdy, uczyliby się wyłącznie na placach manewrowych, bez jazdy na ulicach? Chyba wszyscy są zgodni, że to za mało, by zostać kierowcą. Tymczasem właśnie tak wygląda system szkolenia rowerzystów w Polsce – oparty jest na teorii i nie zakłada praktycznych zajęć w środowisku ulicznym.

Dzieci między 10. a 18. rokiem życia chcące jeździć rowerem, muszą mieć kartę rowerową (młodsi rowerzyści są traktowani jak piesi i pod opieką dorosłych mogą poruszać się na dwóch kółkach po chodnikach, a pełnoletnich do jazdy upoważnia dowód osobisty).

Karta rowerowa jest obowiązkowa dla dzieci między 10 a 18 rokiem życia.

Egzamin kończący się zdobyciem tego dokumentu zwykle składa się z części teoretycznej i praktycznej. Dzieci najczęściej otrzymują 25 pytań jednokrotnego wyboru dotyczących znajomości znaków drogowych, pierwszeństwa przejazdu i pierwszej pomocy oraz kilka manewrów do wykonania, m.in. ósemkę, jazdę po łuku, sygnalizowanie skrętu, slalom między pachołkami i nagłe zatrzymanie się na komendę. Zdają uczniowie, którzy udzielą 80 proc. poprawnych odpowiedzi w części teoretycznej i wykonają 90 proc. poprawnych manewrów. To może być za mało, by nauczyć dziecko w pełni bezpiecznej jazdy po drogach i ulicach.

Brak ujednoliconych standardów

Egzamin na kartę rowerową wcale nie oddaje rowerowych umiejętności dziecka. Według dużej części rodziców i ekspertów problemem są pytania egzaminacyjne, które są wielką niewiadomą dla uczniów. Nie istnieje baza pytań, na podstawie której dzieci mogą przygotowywać się do egzaminu (jak to jest w przypadku egzaminu na prawo jazdy). Niektóre szkoły otrzymują pakiet pytań przygotowanych przez miejscowy WORD lub policję, jednak nie jest to norma i w wielu przypadkach dzieci zdane są na loterię.

Pytania różnią się stylem i poziomem trudności. Bywa, że są sformułowane w trudno zrozumiały sposób, a z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi mają problem nie tylko dzieci, ale też ich rodzice.

Kiedy spojrzeliśmy z mężem na pytania, niektóre były tak pokrętnie sformułowane, że jako kierowcy z kilkunastoletnim stażem mieliśmy problem, by odpowiedzieć na nie poprawnie – mówi nam Agnieszka, mama Stasia, który przygotowuje się z dzieckiem do egzaminu na kartę rowerową.

Znaczna część młodych osób nie ma karty rowerowej, a więc uprawnień do poruszania się na rowerze
Poziom trudności części teoretycznej egzaminu sprawia, że wielu uczniów do niego nie przystępuję lub go nie zdaje
Rodzice mają niską świadomość potencjalnych złych skutków braku karty i niewiele wiary w to, że teoretyczna wiedza zdobyta w czasie szkolnego kursu na kartę realnie poprawi bezpieczeństwo ich dziecka.
Znaczna część młodych osób nie ma karty rowerowej, a więc uprawnień do poruszania się na rowerze
Poziom trudności części teoretycznej egzaminu sprawia, że wielu uczniów do niego nie przystępuję lub go nie zdaje
Rodzice mają niską świadomość potencjalnych złych skutków braku karty i niewiele wiary w to, że teoretyczna wiedza zdobyta w czasie szkolnego kursu na kartę realnie poprawi bezpieczeństwo ich dziecka.

(Niepotrzebne) Pytania

Moje ulubione pytanie z podręcznika do techniki dla uczniów czwartej klasy podstawówki to: "Światła pozycyjne powinny być umieszczone: A – nie wyżej niż 1500 mm i nie niżej niż 250 mm; B – nie wyżej niż 1800 mm i nie niżej niż 300 mm; C – nie wyżej niż 1200 mm i nie niżej niż 230 mm" – pisze dziennikarz Maciej Brzeziński, którego dziecko kilka lat temu przygotowywało się do egzaminu na kartę rowerową. – W gąszczu szczegółów ginie wiedza podstawowa. Choćby taka, że gdy na skrzyżowaniu nie ma znaków drogowych, pierwszeństwo ma pojazd nadjeżdżający z prawej – dodaje.

WIR szacuje, że mniej niż 50 proc. dzieci przystępuje do egzamin
WIR szacuje, że mniej niż 50 proc. dzieci przystępuje do egzaminu na kartę rowerową. Szczególnie źle było podczas epidemii COVID – w 2021 r. we Wrocławiu trzymało ją tylko ok. 30 % uczniów.

Królowa teoria

Pytanie z podręcznika dla 10-latków, które w swoim artykule przytoczył Maciej Brzeziński, pokazuje jeszcze jeden aspekt związany ze zdobywaniem karty rowerowej – system przygotowywania do egzaminu i egzamin sam w sobie nastawiony jest głównie na wiedzę teoretyczną. Brakuje w nim praktyki w prawdziwych warunkach ruchu. Czy czulibyśmy się bezpiecznie, gdyby szkolenie przyszłych kierowców ograniczało się do jazdy na placu manewrowym? Dlaczego więc w takich warunkach szkolimy młodych cyklistów?

Podczas kursu na kartę rowerową moje dziecko jeździło w kółko na boisku szkolnym i uczyło się wyciągać rękę przed skrętem. Absolutnie nie przygotowało go to do jazdy po ulicach. Dzieci powinny być szkolone tak, jak przyszli kierowcy samochodów. Chodzi o to, aby umiały jadąc jednocześnie obserwować znaki drogowe i inne pojazdy, a także przewidywać i swoimi właściwymi zachowaniami minimalizować potencjalne niebezpieczeństwo – twierdzi Hanna, mama nastolatka.

Paradoksalnie, choć to teorii poświęca się najwięcej czasu podczas nauki, to właśnie na testach oblewa zdecydowana większość kandydatów.

Należy uatrakcyjnić materiały edukacyjne z podstawowymi przepisami ruchu drogowego i do ich przygotowywania włączyć WORD-y. Warto zrobić filmy edukacyjne, animacje, grafiki zamiast kucia znaków i grafów – wskazuje w rozmowie z tygodnikiem "Prawo Drogowe@News" Przemysław Starosiek, dyrektor WORD w Białymstoku.

Brak powszechności

Karta rowerowa jest obowiązkowa, ale nie jest powszechna. Nie wszyscy uczniowie w ogóle przystępują do egzaminu, a część tych, którzy to robią, nie zdaje. Z jednej strony dzieci mają świadomość tego, że bez karty rowerowej nie mają uprawnień do poruszania się na dwóch kółkach, z drugiej strony nie mają przekonania, że karta rowerowa będzie im rzeczywiście potrzebna.

Karta rowerowa jest bardzo rzadko egzekwowana przez policję i duża część dzieci i młodzieży, poruszających się na rowerach czy hulajnogach elektrycznych w ogóle jej nie ma. Oznacza to, że osoby takie, przynajmniej do czasu uzyskania przez niektóre z nich prawa jazdy, będą miały bardzo znikomą wiedzę na temat przepisów ruchu drogowego – mówi Cezary Grochowski z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.

Zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców brakuje świadomości tego, jak ważna jest edukacja w zakresie bezpieczeństwa komunikacyjnego. W efekcie zajęcia przygotowujące do egzaminu na kartę rowerową traktowane są jak lekcje "drugiej kategorii".