Co zmiana rowerowej edukacji da dzieciom i ich rodzicom?
Karta rowerowa to obowiązkowy dokument, bez którego dzieci pomiędzy 10. a 18. rokiem życia nie mogą poruszać się na dwóch kółkach. Nie odpowiada on jednak współczesnym potrzebom i wymaga zmodernizowania.
– Potrzeba poprawy efektywności edukacji rowerowej w Polsce wynika z faktu, że obecny, standardowy system szkolenia rowerzystów w naszym kraju jest dalece nieefektywny. Polska tzw. karta rowerowa jest jednym z reliktów PRL-u i nie przystaje już do współczesnych wyzwań – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy szkolenia rowerzystów w Polsce.
Trudno temu zaprzeczyć, jak zauważa Agnieszka, mama Stasia, który ma przed sobą egzamin na kartę rowerową: – Mój syn zdaje egzamin na kartę rowerową w takiej samej formie, w jakiej zdawałam ja 25 lat temu! Czasy się zmieniły: jest większy ruch samochodowy, ulice są bardziej rozbudowane, są ścieżki rowerowe, po których też trzeba umieć się poruszać.
Pora dostosować system do obecnie panujących realiów. Wszyscy na tym zyskają.
Bez praktyki nie ma bezpieczeństwa
Karta rowerowa nazywana jest "małym prawem jazdy", ale w odróżnieniu od kursu przygotowawczego do jazdy samochodem, ten przygotowujący do poruszania się po drogach na dwóch kółkach całkowicie pomija aspekt praktyczny. Dzieci podczas egzaminu mają niby wykazać się umiejętnością podstawowych manewrów, ale w sztucznie wykreowanych sytuacjach – na boiskach, salach gimnastycznych czy w miasteczkach rowerowych, bez uwzględnienia innych uczestników ruchu: samochodów, pieszych, innych rowerzystów.
– Nie czuję się bezpieczniej w związku z tym, że moje dziecko ma kartę rowerową. System szkolenia absolutnie nie przygotował go na jazdę po ulicach w obecnych warunkach – mówi nam Hanna, mama Marcina, który egzamin na kartę rowerową zdał kilka lat temu.
Poczucie bezpieczeństwa rodziców i samych cyklistów zapewne poprawiłaby zmiana modelu szkolenia, w którym byłoby możliwe prowadzenie jazd doszkalających w prawdziwych warunkach drogowych, na ulicach z mniejszym ruchem, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa, ale za to pod okiem wykwalifikowanego, doświadczonego instruktora rowerowego.
– Pewne rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć ich samemu. I najlepiej, żeby odbyło się to pod okiem instruktora. Prawidłowych zachowań nie da się nauczyć "na sucho", na placu czy w miasteczku ruchu, ale jedynie na prawdziwej ulicy, gdzie wszystko jest w skali 1:1 – twierdzi Wrocławska Inicjatywa Rowerowa (WIR).
Oparty głównie na praktyce model szkolenia od lat z powodzeniem działa w Holandii. Inne kraje, jak Belgia i Francja, także idą tym tropem. W Polsce, w dużej mierze za sprawą działań WIR-u, organizacje rowerowe prowadzą w wybranych szkołach kursy uzupełniające tradycyjne szkolenie na kartę rowerową. W niektórych miastach organizowane są nawet egzaminy w stylu holenderskim, jednak na razie możliwość nauki jazdy na rowerze na ulicach jest przywilejem nielicznych.
Polski system szkolenia na kartę rowerową, jeżeli ma być skuteczny i sprostać wyzwaniom związanym ze wzrostem ruchu rowerowego w miastach, wymaga gruntownej reformy
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa
Zysk dla wszystkich
Lepsze szkolenie rowerzystów to nie tylko spokój rodziców i większe bezpieczeństwo dla cyklistów. Edukacja oparta na faktach i praktyce to także najlepsza zachęta do tego, żeby wsiadać na rowery bez obaw o swoje zdrowie i życie. Według statystyk brak ruchu jest większym zagrożeniem dla zdrowia niż potencjalne wypadki na rowerze. A na tym, by coraz więcej Polaków wsiadło na dwa kółka, powinno zależeć nam wszystkim. Jak mówią członkowie WIR-u: "Im więcej rowerzystów, tym zdrowsze społeczeństwo, a duży ruch rowerowy to większe bezpieczeństwo na drodze (istnieją na ten temat konkretne dane) oraz korzyści indywidualne (zdrowie, oszczędność czasu, pieniędzy) i społeczne (zmniejszenie hałasu, mniejsze korki, czystsze powietrze)".