Dlaczego obecna edukacja, w szkołach przy tablicy i na boiskach, nie jest wystarczająca?
Fakt, że dziecko zdało egzamin i jest posiadaczem karty rowerowej, wcale nie oznacza, że jest dobrze przygotowane do tego, by poruszać się na drogach na dwóch kółkach. System szkolenia młodych cyklistów w Polsce ma liczne niedociągnięcia.
Polska jako jedyny kraj UE wymaga posiadania przez nieletnich karty rowerowej – dokumentu, który upoważnia do poruszania się na dwóch kółkach nie tylko po ulicach, ale też po ścieżkach rowerowych i chodnikach. Jej brak może skutkować mandatem o wysokości 200 zł, a co gorsza problemami z otrzymaniem odszkodowania w przypadku ewentualnej kolizji.
"Polskie przepisy są bardzo restrykcyjne […]. Z drugiej strony karta nie jest powszechna ani nie przygotowuje należycie dzieci do bycia uczestnikami ruchu". Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej
Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej
Tyle przepisy. W praktyce karta rowerowa wcale nie jest powszechna zarówno wśród dzieci, które nie zabierają jej za sobą na rower, jak i rodziców, którzy często nie mają świadomości, że ich dziecko musi taki dokument posiadać, a także policjantów, którzy rzadko legitymują młodocianych rowerzystów. Co więcej, sam kurs na kartę rowerową wcale nie przygotowuje młodych rowerzystów do sprawnego i bezpiecznego poruszania się w przestrzeni miejskiej. Ten system ma wiele wad.
1. Zbyt mało praktyki
Szkolenie na kartę rowerową to głównie zajęcia teoretyczne, podczas których młodzież ma poznać przepisy ruchu drogowego. Niestety nie mają oni szansy na wykorzystanie zdobytej wiedzy w praktyce, bo w odróżnieniu od kursu na prawo jazdy szkolenie na kartę rowerową nie przewiduje zajęć praktycznych w realnych warunkach drogowych. W tej kwestii panuje dowolność. Większość nauczycieli organizuje zajęcia z jazdy na szkolnych boiskach, które w ogóle nie oddają realiów, z jakimi przyjdzie się mierzyć młodym rowerzystom na drogach. Niektórzy nauczyciele przeprowadzają lekcje doszkalające w tzw. miasteczkach rowerowych, ale to także nie jest idealne rozwiązanie – na zmniejszonych uliczkach trudno jest przećwiczyć najważniejsze manewry, jak np. zjechanie do osi jezdni przy skręcie w lewo.
2. Oderwanie od rzeczywistości
W Polsce wiele zmieniło się od czasów PRL-u. Można by powiedzieć, że wszystko – z wyjątkiem szkolenia na kartę rowerową. Przepisy w tym zakresie nie zmieniły się na przełomie ostatnich kilkudziesięciu lat, a to oznacza, że nie są dostosowane do obecnej rzeczywistości.
System nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w przestrzeni miejskiej od czasu zmiany ustroju (ulice uległy rozbudowie, jest na nich o wiele więcej samochodów niż dawniej, pojawiły się drogi, pasy ruchu dla rowerów i inne udogodnienia, oraz inni uczestnicy ruchu drogowego, jak np. prowadzący hulajnogi elektryczne), a tym samym nie przygotowuje należycie młodych rowerzystów do tego, co może czekać ich na drodze. Widać to w statystykach wypadków z udziałem rowerzystów. Wrocławska Inicjatywa Rowerowa podaje, że w tej kategorii znacząco wyróżniamy się na tle krajów europejskich, a do 40 proc. zdarzeń z udziałem kierujących rowerem dochodzi u nas właśnie z winy rowerzystów.
3. Mała powszechność
Posiadanie karty rowerowej to obowiązek dla osób, które nie ukończyły 18. roku życia. Bez niej nie można jeździć na dwóch kółkach nie tylko po ulicy, ale też po chodnikach oraz drogach dla rowerów. Tymczasem, jak wynika z badań i obserwacji stowarzyszenia Wrocławska Inicjatywa Rowerowa, karta rowerowa wcale nie jest powszechna. Jak czytamy w komunikacie WIR-u: "Relatywnie zbyt mała liczba (prawdopodobnie mniej niż 50 proc. w skali kraju) dzieci przystępuje do egzaminu na kartę rowerową, w efekcie czego w większości nie są one w ogóle przygotowane do jazdy rowerem. Oznacza to, że do uzyskania pełnoletności, czyli przez około osiem lat, są formalnie wykluczone z możliwości poruszania się rowerem po drogach publicznych. Mimo braku uprawnień dzieci nieposiadające karty są powszechnie uczestnikami ruchu, a w razie kolizji rodzice mogą być narażeni na dotkliwe skutki prawne".
Jak sprawić, by było lepiej?
– Karta rowerowa jako wymóg formalny jest z jednej strony realną barierą w rozwoju ruchu rowerowego, z drugiej zaś obecny jej kształt nie sprzyja poprawie bezpieczeństwa na drogach – mówi Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
WIR ma pomysł na to, jak uskutecznić edukacje rowerową w Polsce. Jedną z proponowanych przez Inicjatywę zmian jest zaczerpnięcie wzorców z innych krajów europejskich. – Karta nie jest tam obowiązkowa, ale za to szkolenie nie dość, że jest powszechne, to oparte na praktyce. Dzieci uczą się stosować poznane przepisy na jezdni w ruchu ulicznym pod okiem wykwalifikowanej pod tym kątem kadry (tak jak podczas kursu na prawo jazdy dla kierowców). W Polsce paradoks polega na tym, że u nas nie jest to w ogóle formalnie możliwe. Przez restrykcyjne prawo ktoś, kto nie ma uprawnień, nie może nauczyć się jeździć w realnym ruchu. Najpierw musi zdobyć uprawnienia i dalej uczyć się na własnych błędach, co może mieć często fatalne skutki – tłumaczy Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.