Zagłosuj za zmianą
rowerowej edukacji dzieci
856

Jak dziecko może zdać egzamin na kartę rowerową, kiedy nie udało mu się zaliczyć testu w szkole?

Do egzaminu na kartę rowerową, powszechnie nazywaną pierwszym prawem jazdy, najczęściej przygotowuje szkoła podstawowa. Zdarza się jednak, że uczeń go nie zdaje. Wtedy najczęściej musi czekać rok na kolejne podejście. Co w sytuacji, gdy nie zdobędzie jej do końca szkoły podstawowej? Czy szansa na uzyskanie uprawnień do prowadzenia roweru przepadnie?

Organizacja szkoleń i egzaminów na kartę rowerową zasadniczo leży w gestii szkół podstawowych. Dokument wystawiają dyrektorzy szkól. Natomiast zakres obwiązującej wiedzy zapisany jest w podstawie programowej dla lekcji techniki. Egzaminy odbywają się najczęściej w klasie czwartej, kiedy uczniowie przekraczają dziesiąty rok życia. Decyzją o przystąpieniu do egzaminów na kratę leży w gestii uczniów i ich rodziców. Mimo, że karta rowerowa jest niezbędna do poruszania się osób nieletnich po drogach publicznych, sam egzamin w szkole nie jest obowiązkowy. Natomiast zasady przyznawania karty rowerowej poza szkoła podstawą określa precyzyjnie Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 12 kwietnia 2013 r. w sprawie uzyskiwania karty rowerowej (Dz.U. 2013 poz. 512). Dokument może otrzymać osoba, która:

  • ma ukończone 10 lat,
  • zna przepisy ruchu drogowego,
  • wykazuje się umiejętnością jazdy na rowerze,
  • umie przygotować rower do jazdy i zna jego obowiązkowe wyposażenie,
  • otrzymał zgodę rodziców.

W polskich realiach uczeń, który ukończył szkołę podstawową i nie zdobył karty rowerowej musi wziąć udział w pozaszkolnym kursie.

Kiedy nasze dziecko nie zda egzaminu na kartę rowerową w szkole sprawy trochę się komplikują. Zdobycie karty jest możliwe, ale będzie wymagało więcej wysiłku. Trzeba będzie znaleźć odpowiedni kurs, a nie zawsze będzie to możliwe w swojej najbliżej okolicy.

Kursy i egzaminy na kierowców jednośladów, którzy ukończyli szkołę podstawową, przeprowadza się w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego oraz w niektórych ośrodkach szkolenia kierowców. Może organizować je też policja.

Problem polega na tym, że kursy w takich miejscach nie odbywają się zbyt często (zwykle raz do roku, gdy zbierze odpowiednia grupa chętnych).

A może dodatkowy egzamin w systemie holenderskim?

W niektórych polskich miastach w szkolenie dzieci i młodzieży włączają się organizacje rowerowe, a dyrektorzy szkół chętnie korzystają z ich pomocy. Działacze organizacji, w odróżnieniu od wielu nauczycieli techniki, to doświadczeni praktykujący rowerzyści. Nie mają co prawda prawnej możliwości samodzielnego organizowania egzaminów na kartę, ale mogą i wzbogacają tradycyjny kurs o wiedzę praktyczną.

Karta rowerowa w obecnej formie koncentruje się jedynie na nauce przepisów i ewentualnie (w zależności od szkoły) na podstawowych elementach techniki jazdy. Tradycyjny, szkolny kurs na kartę nie zawiera w ogóle tego, co najistotniejsze w szkoleniu, czyli ćwiczeń (jazdy) w realnym ruchu drogowym – mówi Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.

Ich wprowadzanie bardzo utrudniają obecne przepisy, które powodują, że nieletni może zacząć ćwiczyć dopiero po uzyskaniu uprawnień – dodaje.

Specjaliści od lat wskazują, że to element szkolenia, który powinien być zmieniony. Tradycyjny kurs na kartę rowerową nie zawiera bowiem tego, co jest najistotniejsze, czyli ćwiczeń w realnych warunkach. Brakuje praktyki, m.in. jazdy w warunkach ruchu uspokojonego, gdzie panuje mały ruch, a samochody osiągają niskie prędkości (maks. 30 km/h).

Coś jednak zaczyna się w temacie zmieniać. W niektórych miastach w Polsce dzieci mogą podejść do egzaminu holenderskiego, który obejmuje m.in. praktyczny egzamin w ruchu drogowym (a nie na szkolnym boisku).

Nie jest on tradycyjnym egzaminem na kartę rowerową. Jego celem jest sprawdzenie praktycznej znajomości przepisów i rzeczywistej umiejętności uczniów jazdy rowerem. Uczestniczą w nim uczniowie, którzy kartę zdobyli wcześniej i mogą legalnie jeździć po drogach publicznych.

Trasa, którą uczniowie mają do pokonania, zawiera kilkanaście punktów oceny (najczęściej na skrzyżowaniach) i wymusza możliwie dużo manewrów skrętu w lewo. Wymaga od nastolatka skupienia i obserwacji otoczenia. I słusznie, bo jak zauważa Cezary Grochowski, Prezes Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej: Bezpieczeństwo każdego rowerzysty niezależnie od wieku zależy przede wszystkim od jego umiejętności. Musi on umieć choćby aktywnie obserwować otoczenie i przewidywać potencjalne niebezpieczeństwo.

Kurs na kartę rowerową nie musi być nudny!

Wielu dzieciom zdobycie uprawień do kierowania rowerem kojarzy się z nudą. Z kolei w świadomości wielu dorosłych bezpieczeństwo młodego kierowcy mają zapewnić kask i kamizelka odblaskowa. To jednak za mało!

Potrzeba zatem nowoczesnej edukacji rowerowej: nastawionej na praktykę i w formie, która zaciekawi dzieci, co przełoży się na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa i zainteresowanie uczniów regularnym poruszaniem się rowerem.

Dobrym uzupełnieniem tradycyjnego szkolenia jest gra "Rowerowa planeta Škody", która za darmo dostępna jest na platformie Roblox. Nie tylko uczy dzieci uważnego i zgodnego z zasadami ruchu drogowego poruszania się po drogach, ale jest też świetną zabawą.

Po aktualizacji do gry wprowadzono dwa nowe tryby:

  • tryb obby, który jest połączeniem rozrywkowych elementów gry opartych na umiejętnościach zręcznościowych oraz edukacyjnych – gracz z jednej strony musi skutecznie pokonać tor przeszkód, ale jednocześnie stosować się do przepisów ruchu drogowego (nie da się dotrzeć do mety bez zachowania odpowiedniej koncentracji i obserwacji otoczenia),
  • tryb downhill, który stawia na dobrą zabawę, rywalizację i emocje (dostępny jest w dwóch odmianach – próby czasowej i wyścigu z innymi graczami).
Za codzienne wejścia do "Rowerowej Planety Škody" można otrzymać dodatkowe gadżety i funkcjonalności (daily rewards).

"Rowerowa planeta Škody" to świetny trening dla młodych rowerzystów. Jej autorzy zadbali, by do przećwiczenia były różne sytuacje, np. wyjazd auta z bocznej ulicy, koniec drogi rowerowej czy rondo. To dobry wstęp do nauki jazdy w realnych warunkach.

Pozostałe artykuły

Co zmiana rowerowej edukacji da dzieciom i ich rodzicom?

Karta rowerowa to obowiązkowy dokument, bez którego dzieci pomiędzy 10. a 18. rokiem życia nie mogą poruszać się na dwóch kółkach. Nie odpowiada on jednak współczesnym potrzebom i wymaga zmodernizowania.

Potrzeba poprawy efektywności edukacji rowerowej w Polsce wynika z faktu, że obecny, standardowy system szkolenia rowerzystów w naszym kraju jest dalece nieefektywny. Polska tzw. karta rowerowa jest jednym z reliktów PRL-u i nie przystaje już do współczesnych wyzwań – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy szkolenia rowerzystów w Polsce.

Bezpieczeństwo rowerzysty zależy od praktycznych umiejętności, k
Bezpieczeństwo rowerzysty zależy od praktycznych umiejętności, których dzieci nie nabywają w pełni w obecnym systemie szkolenia na kartę rowerową.

Trudno temu zaprzeczyć, jak zauważa Agnieszka, mama Stasia, który ma przed sobą egzamin na kartę rowerową: – Mój syn zdaje egzamin na kartę rowerową w takiej samej formie, w jakiej zdawałam ja 25 lat temu! Czasy się zmieniły: jest większy ruch samochodowy, ulice są bardziej rozbudowane, są ścieżki rowerowe, po których też trzeba umieć się poruszać.

Pora dostosować system do obecnie panujących realiów. Wszyscy na tym zyskają.

Bez praktyki nie ma bezpieczeństwa

Karta rowerowa nazywana jest "małym prawem jazdy", ale w odróżnieniu od kursu przygotowawczego do jazdy samochodem, ten przygotowujący do poruszania się po drogach na dwóch kółkach całkowicie pomija aspekt praktyczny. Dzieci podczas egzaminu mają niby wykazać się umiejętnością podstawowych manewrów, ale w sztucznie wykreowanych sytuacjach – na boiskach, salach gimnastycznych czy w miasteczkach rowerowych, bez uwzględnienia innych uczestników ruchu: samochodów, pieszych, innych rowerzystów.

Nie czuję się bezpieczniej w związku z tym, że moje dziecko ma kartę rowerową. System szkolenia absolutnie nie przygotował go na jazdę po ulicach w obecnych warunkach – mówi nam Hanna, mama Marcina, który egzamin na kartę rowerową zdał kilka lat temu.

Poczucie bezpieczeństwa rodziców i samych cyklistów zapewne poprawiłaby zmiana modelu szkolenia, w którym byłoby możliwe prowadzenie jazd doszkalających w prawdziwych warunkach drogowych, na ulicach z mniejszym ruchem, by zapewnić maksimum bezpieczeństwa, ale za to pod okiem wykwalifikowanego, doświadczonego instruktora rowerowego.

Szkolenie dla rowerzystów nie powinno bazować na teorii, lecz na
Szkolenie dla rowerzystów nie powinno bazować na teorii, lecz na praktyce – i to w warunkach prawdziwego ruchu drogowego. Tylko tak można nauczyć się przewidywania zachowań innych uczestników ruchu.

Pewne rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć ich samemu. I najlepiej, żeby odbyło się to pod okiem instruktora. Prawidłowych zachowań nie da się nauczyć "na sucho", na placu czy w miasteczku ruchu, ale jedynie na prawdziwej ulicy, gdzie wszystko jest w skali 1:1 – twierdzi Wrocławska Inicjatywa Rowerowa (WIR).

Oparty głównie na praktyce model szkolenia od lat z powodzeniem działa w Holandii. Inne kraje, jak Belgia i Francja, także idą tym tropem. W Polsce, w dużej mierze za sprawą działań WIR-u, organizacje rowerowe prowadzą w wybranych szkołach kursy uzupełniające tradycyjne szkolenie na kartę rowerową. W niektórych miastach organizowane są nawet egzaminy w stylu holenderskim, jednak na razie możliwość nauki jazdy na rowerze na ulicach jest przywilejem nielicznych.

Polski system szkolenia na kartę rowerową, jeżeli ma być skuteczny i sprostać wyzwaniom związanym ze wzrostem ruchu rowerowego w miastach, wymaga gruntownej reformy

Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

Zysk dla wszystkich

Lepsze szkolenie rowerzystów to nie tylko spokój rodziców i większe bezpieczeństwo dla cyklistów. Edukacja oparta na faktach i praktyce to także najlepsza zachęta do tego, żeby wsiadać na rowery bez obaw o swoje zdrowie i życie. Według statystyk brak ruchu jest większym zagrożeniem dla zdrowia niż potencjalne wypadki na rowerze. A na tym, by coraz więcej Polaków wsiadło na dwa kółka, powinno zależeć nam wszystkim. Jak mówią członkowie WIR-u: "Im więcej rowerzystów, tym zdrowsze społeczeństwo, a duży ruch rowerowy to większe bezpieczeństwo na drodze (istnieją na ten temat konkretne dane) oraz korzyści indywidualne (zdrowie, oszczędność czasu, pieniędzy) i społeczne (zmniejszenie hałasu, mniejsze korki, czystsze powietrze)".

Pozostałe artykuły

Jak wygląda efektywna edukacja rowerowa w UE i jaki model powinniśmy wdrożyć w Polsce?

Holenderski system szkolenia rowerzystów uważa się za najlepszy na świecie. Czego możemy nauczyć się od Holendrów, by także nad Wisłą móc efektywnie uczyć dzieci i młodzież bezpiecznej jazdy na rowerze?

Jazda po holendersku

Holandia to raj dla rowerzystów nie tylko pod względem imponująco rozbudowanej infrastruktury, ale też skutecznego przygotowania młodych rowerzystów do jazdy. Nieletni Holendrzy nie potrzebują specjalnych uprawnień do poruszania się na dwóch kółkach. Mimo to edukacja rowerowa ma się tam dobrze. Ba! Zdecydowanie lepiej niż w Polsce, gdzie karta rowerowa jest obowiązkowa.

W Polsce mamy do czynienia z sytuacją absurdalną. Dziecko nie może legalnie odbyć szkolenia w warunkach ruchu drogowego, bo nie ma karty rowerowej, a później otrzymuje ją, nie będąc przygotowanym do bycia uczestnikiem ruchu

Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

W Holandii cały proces szkolenia rowerzystów podporządkowany jest temu, co będzie na jego końcu. Kończy się on zawsze egzaminem w normalnym ruchu drogowym – przypominającym egzamin praktyczny na prawo jazdy. Żeby otrzymać kartę, trzeba prawidłowo i bezpiecznie przejechać wyznaczoną wcześniej trasę. Nie kładzie się w ogóle nacisku na naukę regułek i zdawanie testów. Trzeba po prostu znać i umieć stosować przepisy w praktyce i tylko to jest oceniane. Stąd holenderskie szkolenie rowerzystów skupia się na ćwiczeniu jazdy w realnym ruchu drogowym. Uczniowie nabywają umiejętności podczas codziennych dojazdów do szkoły na rowerze pod okiem rodziców, co jest tam powszechną praktyką. Szkoła pomaga w nauce tylko nielicznym uczniom, których rodzice nie są rowerzystami. Trasy egzaminu dobierane są tak, aby warunki panujące odpowiadały tym, jakie występują w okolicy szkół.

To właśnie duży nacisk na praktykę w prawdziwych warunkach drogowych jest tym, co czyni holenderski system szkolenia tak dobrym i skutecznym. – Podstawową wadą podczas szkolenia na kartę rowerową [w Polsce] jest znaczący niedostatek aspektu praktycznego. Brakuje w nim kluczowego komponentu, jakim powinna być nauka jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego, analogicznie jak w trakcie szkolenia kierowców na prawo jazdy. Nie istnieją w Polsce ramy prawne dające możliwość prowadzenia takich szkoleń – twierdzą członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, którzy dążą do reformy systemu szkolenia rowerzystów w Polsce.

Co ciekawe, choć karta rowerowa nie jest w Holandii obowiązkowa, jest ona bardzo popularna i ma ją większość młodych rowerzystów. Zarówno rodzicom, jak i nauczycielom oraz samorządowcom zależy na tym, by dzieci były jak najlepiej przygotowane do poruszania się rowerem po ulicach. Za szkolenie dzieci w dużej mierze odpowiadają tam rodzice, którzy w większości sami są doświadczonymi rowerzystami. Uczniowie masowo przystępują do egzaminu, bo dzięki temu rodzice uzyskują pewność, że dobrze przygotowali do jazdy swoje dzieci. Wsparciem podczas szkolenia i egzaminowania są także lokalni działacze rowerowi, których praca finansowana jest ze środków samorządowych.

Nauka holenderskiego

W Polsce z kolei mamy do czynienia z prawnym absurdem. Z jednej strony na dziecku między 10. a 18. rokiem życia spoczywa obowiązek posiadania karty rowerowej, z drugiej strony ten dokument niewiele mówi o faktycznych umiejętnościach młodego rowerzysty. Przygotowywanie do egzaminu opiera się na zajęciach teoretycznych, brakuje w nim doskonalenia techniki jazdy w prawdziwych warunkach drogowych. Nauczyciele (często przypadkowi, którzy sami nie są rowerzystami) sprawdzają umiejętności uczniów w sztucznie wykreowanych sytuacjach na boiskach szkolnych czy miasteczkach rowerowych, w warunkach, które ni jak mają się do tego, co młodych rowerzystów czeka na drogach.

Czy rozwiązaniem na polskie bolączki jest skopiowanie nad Wisłę modelu holenderskiego?

Obecnie nie da się go wdrożyć w całości w Polsce. Wynika to z ważnej roli, jaką pełnią w nim rodzice. Polscy rodzice nie będą efektywnie uczyć swoich pociech bezpiecznej jazdy, gdyż w ogromnej większości takiej umiejętności zwyczajnie nie posiadają – uważają członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. Co więcej, system holenderski (i opierający się na nim belgijski) oparty jest na dobrej woli i zaangażowaniu samorządów. – W naszych warunkach oznaczałoby to, że uczniowie byliby przygotowani solidnie do jazdy tylko w nielicznych miejscach w kraju, gdzie istniałaby chęć i realna wola do takiego działania – uważają członkowie WIR.

Jest jednak coś, czego możemy nauczyć się od Holendrów – sposobu egzaminowania młodych rowerzystów. - Odpowiednia formuła egzaminu implikuje wszystkie inne elementy edukacji i uruchomi proces zmian – uważają członkowie WIR.