Karta rowerowa - obowiązek, który o niczym nie świadczy
Wyobrażasz sobie, że kursanci chcący zdawać egzamin na prawo jazdy, uczyliby się wyłącznie na placach manewrowych, bez jazdy na ulicach? Chyba wszyscy są zgodni, że to za mało, by zostać kierowcą. Tymczasem właśnie tak wygląda system szkolenia rowerzystów w Polsce – oparty jest na teorii i nie zakłada praktycznych zajęć w środowisku ulicznym.
Dzieci między 10. a 18. rokiem życia chcące jeździć rowerem, muszą mieć kartę rowerową (młodsi rowerzyści są traktowani jak piesi i pod opieką dorosłych mogą poruszać się na dwóch kółkach po chodnikach, a pełnoletnich do jazdy upoważnia dowód osobisty).
Egzamin kończący się zdobyciem tego dokumentu zwykle składa się z części teoretycznej i praktycznej. Dzieci najczęściej otrzymują 25 pytań jednokrotnego wyboru dotyczących znajomości znaków drogowych, pierwszeństwa przejazdu i pierwszej pomocy oraz kilka manewrów do wykonania, m.in. ósemkę, jazdę po łuku, sygnalizowanie skrętu, slalom między pachołkami i nagłe zatrzymanie się na komendę. Zdają uczniowie, którzy udzielą 80 proc. poprawnych odpowiedzi w części teoretycznej i wykonają 90 proc. poprawnych manewrów. To może być za mało, by nauczyć dziecko w pełni bezpiecznej jazdy po drogach i ulicach.
Brak ujednoliconych standardów
Egzamin na kartę rowerową wcale nie oddaje rowerowych umiejętności dziecka. Według dużej części rodziców i ekspertów problemem są pytania egzaminacyjne, które są wielką niewiadomą dla uczniów. Nie istnieje baza pytań, na podstawie której dzieci mogą przygotowywać się do egzaminu (jak to jest w przypadku egzaminu na prawo jazdy). Niektóre szkoły otrzymują pakiet pytań przygotowanych przez miejscowy WORD lub policję, jednak nie jest to norma i w wielu przypadkach dzieci zdane są na loterię.
Pytania różnią się stylem i poziomem trudności. Bywa, że są sformułowane w trudno zrozumiały sposób, a z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi mają problem nie tylko dzieci, ale też ich rodzice.
– Kiedy spojrzeliśmy z mężem na pytania, niektóre były tak pokrętnie sformułowane, że jako kierowcy z kilkunastoletnim stażem mieliśmy problem, by odpowiedzieć na nie poprawnie – mówi nam Agnieszka, mama Stasia, który przygotowuje się z dzieckiem do egzaminu na kartę rowerową.
(Niepotrzebne) Pytania
– Moje ulubione pytanie z podręcznika do techniki dla uczniów czwartej klasy podstawówki to: "Światła pozycyjne powinny być umieszczone: A – nie wyżej niż 1500 mm i nie niżej niż 250 mm; B – nie wyżej niż 1800 mm i nie niżej niż 300 mm; C – nie wyżej niż 1200 mm i nie niżej niż 230 mm" – pisze dziennikarz Maciej Brzeziński, którego dziecko kilka lat temu przygotowywało się do egzaminu na kartę rowerową. – W gąszczu szczegółów ginie wiedza podstawowa. Choćby taka, że gdy na skrzyżowaniu nie ma znaków drogowych, pierwszeństwo ma pojazd nadjeżdżający z prawej – dodaje.
Królowa teoria
Pytanie z podręcznika dla 10-latków, które w swoim artykule przytoczył Maciej Brzeziński, pokazuje jeszcze jeden aspekt związany ze zdobywaniem karty rowerowej – system przygotowywania do egzaminu i egzamin sam w sobie nastawiony jest głównie na wiedzę teoretyczną. Brakuje w nim praktyki w prawdziwych warunkach ruchu. Czy czulibyśmy się bezpiecznie, gdyby szkolenie przyszłych kierowców ograniczało się do jazdy na placu manewrowym? Dlaczego więc w takich warunkach szkolimy młodych cyklistów?
– Podczas kursu na kartę rowerową moje dziecko jeździło w kółko na boisku szkolnym i uczyło się wyciągać rękę przed skrętem. Absolutnie nie przygotowało go to do jazdy po ulicach. Dzieci powinny być szkolone tak, jak przyszli kierowcy samochodów. Chodzi o to, aby umiały jadąc jednocześnie obserwować znaki drogowe i inne pojazdy, a także przewidywać i swoimi właściwymi zachowaniami minimalizować potencjalne niebezpieczeństwo – twierdzi Hanna, mama nastolatka.
Paradoksalnie, choć to teorii poświęca się najwięcej czasu podczas nauki, to właśnie na testach oblewa zdecydowana większość kandydatów.
– Należy uatrakcyjnić materiały edukacyjne z podstawowymi przepisami ruchu drogowego i do ich przygotowywania włączyć WORD-y. Warto zrobić filmy edukacyjne, animacje, grafiki zamiast kucia znaków i grafów – wskazuje w rozmowie z tygodnikiem "Prawo Drogowe@News" Przemysław Starosiek, dyrektor WORD w Białymstoku.
Brak powszechności
Karta rowerowa jest obowiązkowa, ale nie jest powszechna. Nie wszyscy uczniowie w ogóle przystępują do egzaminu, a część tych, którzy to robią, nie zdaje. Z jednej strony dzieci mają świadomość tego, że bez karty rowerowej nie mają uprawnień do poruszania się na dwóch kółkach, z drugiej strony nie mają przekonania, że karta rowerowa będzie im rzeczywiście potrzebna.
– Karta rowerowa jest bardzo rzadko egzekwowana przez policję i duża część dzieci i młodzieży, poruszających się na rowerach czy hulajnogach elektrycznych w ogóle jej nie ma. Oznacza to, że osoby takie, przynajmniej do czasu uzyskania przez niektóre z nich prawa jazdy, będą miały bardzo znikomą wiedzę na temat przepisów ruchu drogowego – mówi Cezary Grochowski z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
Zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców brakuje świadomości tego, jak ważna jest edukacja w zakresie bezpieczeństwa komunikacyjnego. W efekcie zajęcia przygotowujące do egzaminu na kartę rowerową traktowane są jak lekcje "drugiej kategorii".